envelope redakcja@polskiinstalator.com.pl home ul. Wąski Jar 9
02-786 Warszawa

Advertisement











56Stefan Przeworski

Niniejszy artykuł powstał na bazie wieloletnich doświadczeń zawodowych autora, związanych z eksploatacją budynków użyteczności publicznej jak również doświadczeń osobistych, związanych z zamieszkiwaniem przez wiele lat z osobą niepełnosprawną.

Niepełnosprawny, czyli…?

Na początku należy sobie zadać pytanie – kto to jest osoba niepełnosprawna, będąca przedmiotem rozważań w niniejszym tekście. Potocznie pod tym pojęciem rozumie się osoby o różnym stopniu dysfunkcji narządów ruchu, poruszające się o kulach lub na wózkach inwalidzkich. Dostosowując budynek do potrzeb osób niepełnosprawnych, właśnie tej grupie niepełnosprawności poświęca się najwięcej uwagi. Należy jednak pamiętać o innych rodzajach niepełnosprawności:

osobach z upośledzeniem słuchu;

osobach z upośledzeniem wzroku lub całkowicie niewidomych.

Mogą również występować rożne kombinacje tych dysfunkcji np. osoba poruszająca się na wózku z częściowym upośledzeniem słuchu.

Doświadczenie pokazuje jednak, że występują inne osoby, które w sensie np. obowiązujących przepisów nie są osobami niepełnosprawnymi, jednakże je również należy wziąć pod uwagę:

 

Sanitariat dla niepełnosprawnych w warunkach zagrożenia

I tu dochodzimy do prawdziwego problemu. Wszystkie wytyczne i przepisy regulują funkcjonowanie sanitariatu dla niepełnosprawnych w normalnych warunkach. Kiedy przychodzi zagrożenie pojawiają się luki. Podzielmy zagrożenia dla osoby niepełnosprawnej w sanitariacie na dwie kategorie:

·         wewnętrzne – źródło zagrożenia jest w samym sanitariacie. Może być nim np. stan zdrowia osoby niepełnosprawnej czy awaria techniczna urządzeń w samym sanitariacie;

·         zewnętrzne – źródło zagrożenia jest poza sanitariatem. Może być nim np. alarm pożarowy czy konieczność ewakuacji budynku z powodu alarmu bombowego.

Analiza wszystkich możliwych „czarnych scenariuszy” prowadzi do jednego wniosku – pomoc jest możliwa pod warunkiem, że obsługa budynku (ochrona, administracja) wie, że w określonym miejscu budynku znajduje się osoba niepełnosprawna potrzebująca pomocy. Istotne to jest również w przypadku zagrożeń zewnętrznych – osoba niepełnosprawna w warunkach alarmu pożarowego może sama sobie nie poradzić z ewakuacją.

Obowiązek instalowania systemów służących do powiadomienia obsługi obiektu o obecności osoby niepełnosprawnej w sanitariacie istnieje tylko w obiektach służby zdrowia i w stacjach metra. W pozostałych przypadkach w poradnikach używa się określenia „należałoby” itp. Skoro nie ma obowiązku, to w większości przypadków zostaje to uznane za zbędną rozrzutność. Czy jednak nie możemy sobie z tym poradzić?

Jeżeli mamy do czynienia z osobami niepełnosprawnymi np. wśród stałych pracowników biurowca, raczej nie ma z tym problemu. Taka osoba ma ściśle zdefiniowane stanowisko pracy i poza nim może znajdować się tylko w kilku ściśle zdefiniowanych miejscach: w toalecie, w pokoju śniadaniowym lub na naradzie u szefa. Poza tym jej przyjście i wyjście z budynku jest w jakiś sposób odnotowane: przez podpisanie listy, system kontroli obecności lub choćby wzrokowo przez portiera. Osoba taka ponadto przebywa w jakimś otoczeniu współpracowników i można liczyć, że o ile nie ulegną totalnej panice to pomocy udzielą lub wezwą pomoc. Oczywiście powyższe rozważania nie dotyczą zakładów pracy chronionej, które ze względu na znaczny procent osób niepełnosprawnych wśród pracowników muszą mieć specjalne dostosowania i procedury w takim przypadku.

Problemem są osoby niepełnosprawne „przypadkowe” tzn osoby, których liczba i miejsce przebywania w budynku nie jest dokładnie zdefiniowane. Przykładem mogą być np. klienci w obiektach handlowych, interesanci w biurowcach czy studenci w obiektach uczelni. Można tu podać przykłady różnych rozwiązań. W galeriach handlowych często procedury alarmowe nakładają na konkretnych pracowników obowiązek sprawdzenia sanitariatów oprócz tego, że na ogół sanitariaty te są wyposażone w jakieś systemy powiadamiania czy monitoringu. Ciekawym rozwiązaniem z punktu widzenia bezpieczeństwa jest efekt uboczny reorganizacji urzędów dzielnic w Warszawie. Powołując Wydziały Obsługi Mieszkańców być może myślano o efektywności, lepszej organizacji itp. Osiągnięto efekt uboczny – osoby niepełnosprawne „przypadkowe” tzn. interesanci znajdują się tylko w holu i w sali Wydziału Obsługi Mieszkańców na parterze, gdzie łatwo im udzielić pomocy.

W pozostałych obiektach zdajemy się na los szczęścia. W przypadku jakiegoś zdarzenia osoba niepełnosprawna jest pozostawiona sama sobie. Często może nie wiedzieć o zagrożeniu. Przepisy mówią np. bardzo ściśle jakie systemy sygnalizacji akustycznej i optycznej ma mieć system sygnalizacji pożaru. Często nawet w trakcie odbiorów sprawdza się słyszalność sygnalizacji z korytarza w sanitariatach i innych pomieszczeniach. I co z tego. Skąd osoba niesłysząca ma wiedzieć, że jest alarm skoro nie ma obowiązku instalowania w sanitariatach sygnalizatorów optycznych lub obowiązku obejmowania określonych części budynku pętlą indukcyjną powiązaną z systemem ppoż.

Inny przykład. Osoba niewidoma słyszy sygnał alarmu pożarowego. Ewakuuje się z sanitariatu na korytarz i rozbija się o przeszkodę. Tą przeszkodą są drzwi dymowe, o których istnieniu ta osoba nie wiedziała. W stanie normalnego funkcjonowania budynku ich skrzydła są złożone płasko na ścianę a w stanie alarmu zostają zwolnione z trzymaczy i odcinają korytarz od klatki schodowej aby zminimalizować jej zadymienie. Gdyby zresztą osoba ta minęła te drzwi być może nie wiedziałaby dokąd uciekać dalej. Cały obecnie stosowany w budynkach system oznakowania dróg ewakuacyjnych ignoruje całkowicie istnienie osób niewidomych.

Czytaj więcej w PI 4/2013

 


 

pi