envelope redakcja@polskiinstalator.com.pl home ul. Wąski Jar 9
02-786 Warszawa

Advertisement











Schowek02Tekst ten dedykuję wszystkim, którzy bagatelizują niewielkie przecieki instalacji, a w szczególności – zaworów antyskażeniowych. Poprawnie działający zawór nie powinien ciec w ogóle. Nawet tzw. roszenie się zaworu może w przyszłości drogo kosztować, o czym przekonuje poniższy przykład z życia. Wiele do życzenia pozostawia również projektowanie i dobór wielkości studzienek schładzających i niestety w tym zakresie brak jest ściśle określonych, szczegółowych wytycznych.

Cztery lata temu na jednym z osiedli w Gdańsku został oddany do użytku budynek mieszkalny 4-piętrowy, jednoklatkowy, do którego wprowadziło się 43 lokatorów. Tuż po oddaniu budynku do użytku większość lokatorów zajęła się wyposażaniem swoich mieszkań, nie interesując się stanem technicznym instalacji. Deweloper wyznaczył zarządcę wspólnoty mieszkaniowej, która po roku od otrzymania mieszkań wyłoniła na zebraniu spośród swoich członków zarząd wspólnoty, mający za zadanie reprezentować wszystkich mieszkańców w kontaktach z administratorem posesji. A że reprezentacja taka okazała się nadzwyczaj potrzebna, przekonuje poniżej przedstawiona historia.

Cieknący zawór i pierwszy przegląd

Po około roku od oddania budynku wykonawca instalacji sanitarnych zainstalował na przyłączu wodociągowym (na odgałęzieniu do instalacji przeciwpożarowej) izolator przepływów zwrotnych z obniżoną strefą ciśnienia, z możliwością nadzoru BA, o średnicy 2”, pochodzący od markowego producenta tego typu armatury. Przypomnę, że izolatory przepływów zwrotnych typu BA używane są do zabezpieczenia sieci wodociągowych przed wtórnym zanieczyszczeniem spowodowanym wystąpieniem przepływów zwrotnych.
Zainstalowany zawór od chwili zamontowania zaczął przeciekać. Koszt takiego zaworu antyskażeniowego to prawie 5 tys. zł. Przyczyny przecieku mogły być dwie: albo firma, która montowała zawór, nie przepłukała instalacji z zanieczyszczeń mechanicznych znajdujących się w wodzie, albo zainstalowała zawór, który od samego początku był uszkodzony. Nie można też wykluczyć, iż zawór antyskażeniowy został nieumyślnie uszkodzony podczas prac montażowych.
Po kilku miesiącach od zainstalowania zaworu w budynku odbył się pierwszy przegląd gwarancyjny, w którym wzięli udział przedstawiciele dewelopera (w tym branżyści), zarządca budynku oraz – w imieniu mieszkańców – przedstawiciele zarządu budynku. Ja również miałem sposobność uczestniczyć w tym przeglądzie (jako przedstawiciel wspólnoty mieszkańców) i skupiłem się wówczas na kontroli poprawności wykonania instalacji wodociągowych, kanalizacyjnych i grzewczych.
Podczas kontroli w węźle ciepłowniczym, w którym zostało też wykonane przyłącze wodociągowe do budynku, zwróciliśmy uwagę przedstawicielom dewelopera, iż zawór antyskażeniowy w sposób ciągły przecieka (rys. 1), natomiast przedstawicielka administratora budynku w protokole pokontrolnym zapisała, że „zawór się rosi” – to istotna różnica w stosunku do stwierdzenia ciągłego przecieku. Zawór ten był zainstalowany tuż nad studzienką schładzającą, która stanowi standardowe wyposażenie węzła cieplnego.

Pomimo kolejnych przeglądów instalacji, przeciek na zaworze antyskażeniowym nie był usuwany. Powstałe na skutek tego zniszczenia musiał naprawić deweloper, ale zapłacili też mieszkańcy budynku.

Wymagania montażowe

Chcę przypomnieć, że w kotłowniach o mocy powyżej 60 kW, a z taką często mamy do czynienia np. w budynkach wielorodzinnych, wymagana jest studzienka schładzająca wodę z instalacji c.o. W węźle ciepłowniczym należy tak zaprojektować taką studzienkę, aby jej pojemność zapewniała odpływ ścieków do kanalizacji o temperaturze nie większej niż 35°C. Wymiary studzienki powinny umożliwiać prawidłową pracę pompy i wyłącznika pływakowego. W karcie katalogowej zaworu antyskażeniowego zapisane jest, że należy zapewnić odpływ z zaworu do kanalizacji w celu odprowadzenia wody z komory pośredniej i tak też uczyniono. Zawór został natomiast zainstalowany nieprawidłowo – tuż pod reduktorem ciśnienia (rys. 3). Wymagania montażowe dla tego typu zaworu (wg normy PN-EN1717) są następujące:

  • urządzenie musi być łatwo dostępne;
  • nie może być montowane w miejscach narażonych na zalewanie oraz w zanieczyszczonej atmosferze;
  • odpływ do kanalizacji powinien mieć przepustowość wystarczającą do odprowadzenia wody wypływającej przez spust;
  • urządzenie powinno być zabezpieczone przed wpływem mrozu i wysokiej temperatury
  • powinno być instalowane w poziomie, z zaworem otwierającym się ku dołowi, a zawory kontrolne powinny umożliwiać łatwe prowadzenie badań kontrolnych;
  • możliwe przepływy zwrotne nie mogą przekraczać przepustowości zaworu.

Przy montażu izolatora przepływów zwrotnych należy obligatoryjnie:

  • przed izolatorem – zainstalować zawór odcinający oraz filtr osadnikowy;
  • za izolatorem – zainstalować zawór odcinający;
  • zapewnić odpływ do kanalizacji.

Urządzenie to, podobnie jak wszystkie zawory antyskażeniowe, powinno być kontrolowane co pewien okres na szczelność.

gabi i schowek

1. Wyciek wody do studzienki schładzającej z zaworu antyskażeniowego – sygnalizuje go pofalowana powierzchnia wody w studzience; 2. Widok przyłącza wodociągowego; 3. Zawór antyskażeniowy usytuowany zbyt blisko reduktora ciśnienia, co uniemożliwiało zainstalowanie końcówek pomiarowych do przyrządu kontrolnego w celu sprawdzenia szczelności zaworu; 4. Miejsce penetracji wody ze studzienki schładzającej pod posadzkę węzła i dalej w kierunku hali garażowej (wskaźnikiem jest pręt z żółtą kulką na końcu); 5. Szczelina pod posadzką między studzienką schładzającą a powierzchnią podłogi w węźle; 6, 7. Destrukcja ścian w hali garażowej i pomieszczeniach piwnicznych. Widoczne są pleśń i grzyb; 8. Skutek włączenia przewodu kanalizacyjnego ze zlewu do studzienki schładzającej: widać szlam i zanieczyszczenia wydobyte z dna studzienki, które utrudniały pracę pompy.


Brak możliwości kontroli działania

Zgodnie z ustawą Prawo budowlane (art. 62, ust. 1) oraz wytycznymi normy PN-EN 806-5: 2012, zawory antyskażeniowe rodziny BA powinny być raz do roku poddawane weryfikacji poprawności działania przez osoby wykwalifikowane w tym zakresie. Do kontroli zaworów rodziny BA służy odpowiednie urządzenie manometryczne. Cyklicznych pomiarów dokonuje się specjalnym przyrządem serwisowym, którego końcówki podłącza się na górnej pokrywie zaworu. Tymczasem, w opisywanej sytuacji w budynku wielorodzinnym, bardzo bliskie sąsiedztwo korpusu reduktora ciśnienia uniemożliwiło zainstalowanie na zaworze antyskażeniowym końcówek pomiarowych (reduktor był zbyt blisko – rys. 3). Brak możliwości podłączenia przyrządu serwisowego nie pozwalał na prawidłową kontrolę szczelności i działania zainstalowanego zaworu. Tym niemniej po stwierdzeniu faktu przecieku podczas przeglądu, wykonawca instalacji powinien niezwłocznie usunąć usterkę w zaworze antyskażeniowym, aby uniemożliwić dalsze ubytki wody na króćcu zrzutowym do kanalizacji (w tym wypadku do studzienki schładzającej).

Nie tylko wycieki

Minął rok i ponownie odbył się przegląd gwarancyjny w budynku. Oczywiście, jednym z jego punktów była wizyta w węźle ciepłowniczym, w którym został zainstalowany felerny zawór. Podczas kontroli ponownie stwierdzono, że zawór przecieka („rosi się”) i że nie został uszczelniony przez wykonawcę instalacji. W protokole pokontrolnym napisano, że należy niezwłocznie usunąć usterkę.
Czas mijał. Od kontroli upłynęły kolejne miesiące. Któregoś dnia, wiedziony ciekawością, co się dzieje z naszym zaworem, zdobyłem klucze do węzła ciepłowniczego. Po zdjęciu pokrywy studzienki schładzającej zacząłem się zastanawiać, dlaczego lustro wody w studzience (powstałe z cieknącego zaworu) znajduje się tak wysoko, powyżej betonowej krawędzi konstrukcji studni, a ponadto, dlaczego nie uruchamia się wyłącznik (pływak) pompy odprowadzającej wodę z jej wnętrza. Zaintrygowało mnie również, dlaczego na powierzchni lustra wody w studzience pływają granulki styropianu, skoro nie było go w pomieszczeniu. Dodam, że do studzienki, która miała bardzo małe rozmiary (głębokość ok. 50 cm) została wprowadzona również rura kanalizacyjna o średnicy 50 mm, odprowadzająca wodę ze zlewu w węźle.
Okazało się, że pływak pompy zatapialnej, która miała za zadanie odprowadzanie wody ze studzienki (zalewanej stale z cieknącego zaworu) do przewodu kanalizacyjnego pod sufitem, nie mógł osiągnąć pozycji pionowej, która uruchamia pompę i pozwala na odpompowywanie wody, i to pomimo skręcenia kabla do wyłącznika pływakowego w pętlę. Powodem było m.in. to, że poruszał się na lustrze wody w bardzo ciasnej, betonowej studzience, zahaczając o jej krawędzie. Woda wyciekająca z zaworu antyskażeniowego wylewała się zatem ze studzienki pod szczelną posadzkę z gresu i płynęła dalej w kierunku hali garażowej – pod betonową posadzkę (rys. 4). To właśnie spod betonowej posadzki hali garażowej wypłukiwany był styropian, który unosił się na powierzchni wody w studzience.

Duże zniszczenia, duże straty wody

Cała sytuacja z cieknącym przez długi czas zaworem skażeniowym i niesprawnym odprowadzaniem wody ze studzienki doprowadziła do tego, że w hali garażowej naszego budynku, do wysokości 0,5 m na ścianach i słupach, pojawiły się pleśń i zagrzybienie (rys. 6, 7). Doszło do destrukcji brudnika i ścian wokół miejsc postojowych. Ucierpiały też detektory gazu usytuowane tuż nad podłogą – wilgoć doprowadziła do tego, że rozpoczęła się destrukcja układów elektronicznych w czujnikach.
Znając mniej więcej datę montażu zaworu antyskażeniowego, postanowiłem sprawdzić metodą objętościową, jak duży wyciek generuje zawór antyskażeniowy do studzienki oraz ile wody mogło się przedostać pod posadzkę hali garażowej od chwili zainstalowania zaworu antyskażeniowego do czasu, w którym dokonałem pomiaru objętości. Po przeprowadzeniu obliczeń okazało się, że przez niecałe dwa lata pod budynek przedostało się około 43 m3 wody! Z tą zużytą wodę zapłacili wszyscy mieszkańcy wspólnoty i nawet tego nie zauważyli. Te 43 metry sześcienne zostało przypisane paniom sprzątającym budynek i solidarnie obarczono kosztami zużycia wszystkich mieszkańców wspólnoty.
Dodam, że zgromadzona pod posadzką woda poczyniła bardzo duże szkody nie tylko w hali garażowej, ale również w komórkach lokatorskich, usytuowanych obok hali garażowej. Konstrukcja budynku na płycie betonowej uniemożliwiała odprowadzanie tej wody do gruntu pod budynkiem.

Egzekwowanie gwarancji od dewelopera

Po mojej interwencji u dewelopera zawór został naprawiony i przestał cieknąć. Pozostała do rozwiązania kwestia studzienki schładzającej, a konkretnie – zwiększenia jej głębokości. Wykonawca budynku wykonał głębszą studzienkę z rury PCW o dużej średnicy. Dzięki temu pływak pompy uruchamia pompę odprowadzająca wodę ze studzienki już od 80% napełnienia. Podczas prac okazało się, że poprzednia studzienka wykonana z betonu, w której była zanurzona pompa, była w ¼ wypełniona na dnie szlamem, gwoździami, polietylenowymi opaskami zaciskowymi, gruzem, kawałkami drutu (rys. 8), co zapewne było efektem wprowadzenia do studzienki rury kanalizacyjnej odprowadzającej wodę ze zlewu. Jak w takich warunkach pompa miała działać poprawnie?
Po uszczelnieniu zaworu antyskażeniowego i jego obniżeniu względem reduktora ciśnienia (celem stworzenia możliwości montażu króćców pomiarowych) oraz po wykonaniu nowej studzienki deweloper musiał w ramach gwarancji przeprowadzić ponowne malowanie hali garażowej, a to są już duże koszty. Niestety, bez dania pełnej satysfakcji mieszkańcom, ponieważ wkrótce po wykonaniu prac remontowych, właściwie zaraz po uszczelnieniu zaworu, grzyb i pleśń ponownie pojawiły się na ścianach hali garażowej. Brak osuszenia ścian przed malowaniem do dziś skutkuje pojawiającymi się wykwitami.

Autor: Andrzej Świerszcz


 

pi