Drukuj
Nadrzędna kategoria: Artykuły tematyczne
W ostatnich latach z winy kryzysu i zaostrzającej się konkurencji, ale i z innych powodów sytuacja na polskim rynku budowlanym i instalacyjnym stała się szczególnie trudna dla firm wykonawczych. Pozyskiwanie zleceń jest obarczone dużym ryzykiem, a warunki ich realizacji często są nie do przyjęcia. Z drugiej strony – jakość wykonania robót w wielu przypadkach pozostawia sporo do życzenia. Niestety, wśród firm instalatorskich tylko nieliczne mają polisę OC, która mogłaby uchronić je przed kosztami ewentualnych roszczeń zleceniodawców. I tylko nieliczne mają wystarczającą wiedzę prawną lub możliwości posłużenia się taką wiedzą, aby skutecznie bronić swoich interesów przy zawieraniu czy negocjowaniu umów. O tym, jak radzić sobie w tej sytuacji rozmawiamy z Piotrem Czerwińskim, wiceprezydentem Polskiej Korporacji Techniki SGGiK.


– Gdzie dzisiaj Pana zdaniem lepiej szukać zleceń: startując w przetargach publicznych, czy też wśród mniejszych zamówień, mających np. charakter konkursu ofert? Czy Pana firma bierze udział w przetargach?

– Do przetargów publicznych startujemy coraz rzadziej. Dotyczy to także naszego udziału w realizacji części robót z zakresu zamówień publicznych. Przede wszystkim dlatego, że nie ma zbyt wielu przetargów na same kotłownie czy instalacje, a występowanie w roli drugiego lub trzeciego podwykonawcy, kiedy wykonawca generalny bierze całość robót i na realizację wydzielonych prac instalacyjnych ustala swoje warunki na zasadzie konkursu ofert, jest obciążone dużym ryzykiem – czy to będzie zapłacone, czy nie będzie. Dlatego raczej unikamy tej formy pozyskiwania zleceń.

– Rozumiem, że w wypadku Pana firmy kwestia ubezpieczenia OC z tytułu prowadzonej działalności jest przesądzona. To jeden z warunków udziału w przetargach publicznych oraz pełnienia samodzielnych funkcji technicznych w budownictwie.

– Nawet gdyby nie było obowiązku posiadania ubezpieczenia OC w tych sytuacjach, albo gdybym nie startował w przetargach publicznych, to i tak zadbałbym o wykupienie polisy. Ta polisa jest przez nas okazywana i wpisywana także w umowy na mniejsze usługi, np. wykonanie kotłowni czy instalacji w domu jednorodzinnym lub stały serwis kotłowni, tak dla osób prywatnych, jak i instytucji. Wiem, że ma to znaczenie dla naszych partnerów, że buduje wiarygodność i obu stronom zapewnia bezpieczeństwo.

– Wróćmy do tematu pozyskiwania zleceń. Wspomniał Pan, że niewiele jest przetargów publicznych na same instalacje, a zlecenia uzyskane w trybie konkursu ofert bywają ryzykowne. Jakie są tutaj istotne zagrożenia?

– Przetargi publiczne a konkursy ofert to są dwa różne światy. Przede wszystkim z racji tego, że przetargi są przeprowadzane w trybie prawa zamówień publicznych, a więc są szczegółowo opisane.

Ale zamówienia publiczne to tylko 1/3 całego rynku zamówień w zakresie robót instalacyjnych lub nawet mniej. Dużo więcej problemów przysparzają firmom wykonawczym zwykłe zamówienia czy konkursy ofert, takie pseudoprzetargi prowadzone przez podmioty, które nie są zobowiązane stosować prawa zamówień publicznych – najróżniejsze wspólnoty mieszkaniowe, deweloperów, inwestorów prywatnych. Tutaj mamy rzeczywiście „wolnoamerykankę”. To, co się dzieje w umowach, warunkach czy specyfikacjach przetargowych formułowanych przez te podmioty bardzo często jest nie do przyjęcia. Podobnie jak sposób prowadzenia negocjacji.

 

Rozmawiała: Joanna Jankowska

Cały wywiad jest opublikowany w PI 2/2014